Artykuły

Żydopingwiny

"Na arce o ósmej" w reż. Pawła Aignera z Teatru Baj Pomorski w Toruniu na małych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Sylwia Chutnik w blogu na stronie mWST.

Bóg. Temat, który pojawia się paradoksalnie często w sztukach dla dzieci, a to za sprawą opowieści Ulricha Huba. "Na arce o ósmej" zobaczymy choćby w warszawskiej Lalce czy w poznańskim Teatrze Animacji. No i w "Baju Pomorskim" w Toruniu- ich interpretację gościliśmy dziś w Teatrze na Woli.

Na scenie od samego początku widzimy rozwalony i zakurzony fortepian. Na dole poniewierają się pluszowe zabawki w trocinach, a z oddali szumią fale. Za chwilę poznajemy również trzy pingwiny w obsranych smokingach. Hm, to będzie niekonwencjonalna sztuka. Bohaterowie kłócą się między sobą o to, czy jest ktoś nad nami, kto nas stworzył. Jeden z nich, abnegat, uważa, że to wszystko bujda i na dowód zaczyna znęcać się nad motylkiem. I chwali się, że jest zły, że taki już jest i takiego go stworzył Bóg, którego wszak nie ma. Rozmowa jest ani napuszona, ani błaha. Pingwiny wiedzą, że dyskutują o sprawach istotnych, ale nie potrafią się opanować i ciągle się ze sobą kłócą. To trochę tak, jak jest naprawdę: kiedy potrafimy na śmierć i życie wściec się na drugą osobę w czasie rozmowy na górnolotne tematy. I na śmierć i życie nabzdyczyć i obrazić. Pingwiny fukały na siebie, aż tu nagle przyszedł gołąb i oznajmił, że Bóg się zdenerwował na ludzi zwierzęta i postanowił sprawić wielką powódź. Można skorzystać z arki- ale należy mieć bilet. Poza tym z jednego gatunku może uratować się tylko para przedstawicieli. Na więcej stworzeń nie będzie miejsca na statku. Ponieważ jeden z pingwinów obraża się wcześniej i odchodzi, zostaje dwójka, która jednak lituje się w ostatniej chwili i przemyca kumpla w walizce. I tu następuje historia na arce- pełna śmiesznych zdarzeń, gdzie dialogi przypominają ironię Woodyego Allena. Acha, no właśnie: czy napisał już, że pingwiny sąnoŻydami? Co chwila tańczą i śpiewają spierając się i dziękując temu tam, na górze. Gdziekolwiek jest, jakkolwiek wygląda i czy niezależnie od tego, czy w ogóle istnieje.

I to jest klucz do przedstawienia: żydowskie dialogowanie z Najwyższym pozbawione jest bałwochwalczego tonu znanego z katolickiego dyskursu. Być może dlatego spektakl teatru z Torunia jest taki "otwarty". Tutaj więcej jest pytań niż odpowiedzi. Tutaj nawet w najgorszym momencie staje się coś dobrego, a kulminacyjna tęcza- prezent od boga na przeprosiny za potop- jest namalowana na kartonie. Ale jest.

Na końcu okazuje się, że jeden pingwin czuje się wewnętrznie gołębiem, co niepokojąco skojarzyło mi się z książką "Z Tangiem jest nad troje", ale nie- wątek homoerotyczny jest śmieszny, ciepły i pełen czegoś roztkliwiającego. Nienachalny, ale dla dorosłych zrozumiały.

Nienachalny. Tak sobie o nim myślę, jako ateistka. Zawsze podkreśla się obrazę uczuć religijnych, ale ja nie mam uczuć religijnych, a wiele razy mogłabym się obrazić za nachalną promocję boską gdziekolwiek się nie obejrzę.

Ale "Arka o ósmej" pokazywała świętość w formie ludzkiej, ale jednak bez żadnych wskazówek. Pokazywała dialog- nasz wewnętrzny, dotyczący spraw absolutnych, i pokazywała dialog w formie kłótni o to, czy On jest (z dużej litery i w ogóle).

Tak, w taki sposób to ja sobie mogę zobaczyć sztukę o bogu. Bo, że sztuka boska, to bez dwóch zdań!

A po tak zwanych "trudnych tematach" przyszedł czas na warsztat, na którym nie uczestniczyłam, bo dorosłych wyproszono. Zresztą i dobrze, bo my zwykle psujemy i się mądrzymy. Ale podsłuchiwałam przez drzwi. Na hasło: "kto wierzy w boga na lewo, kto nie wierzy na prawo" wiedziałam już, że prowadzący wiedzą, co robią.

18:26,

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji