Powrót Kotrabasisty
Jerzy Stuhr powraca do Bielska-Białej ze swym najsłynniejszym monodramem - "Kontrabasistą" Patricka Suskinda. To monolog dowcipnego, błyskotliwego, oczytanego intelektualisty, a jednocześnie człowieka chwiejnego psychicznie i niedowartościowanego jako muzyk. Gorycz łączy się tu z wyrafinowanym humorem i trafnymi refleksjami o życiu.
Tytułowy Kontrabasista mówi, że miłość do instrumentu zniszczyła mu życie, począwszy od palców zrogowaciałych od ściskania strun, po serce złamane przez gwiazdę sceny - sopranistkę Sarę.
59-letni Bawarczyk Patrick i Suskind, to ceniony pisarz (jego najgłośniejszą powieścią jest "Pachnidło") i autor scenariuszy filmowych. "Kontrabasistę" napisał w 1980 roku wykorzystując własne doświadczenia: w młodości uczył się gry na instrumencie (co prawda nie był to kontrabas, lecz fortepian), a przez sporą część życia pomieszkiwał w ciasnych pokoikach. Jest człowiekiem nielubiącym poklasku i blasku fleszy. Nie uczestniczy w życiu publicznym. Mieszka w Monachium i Paryżu.
"Kontrabasista" od razu zawojował niemiecką publiczność. Pięć lat później monodram ten stał się - za sprawą genialnej interpretacji Jerzego Stuhra - przebojem w Polsce. Stuhr miał wtedy 37 lat, był rówieśnikiem kreowanej postaci. Gdy mówił, że pragnie kobiety, której nigdy nie zdobędzie, brzmiało to dramatycznie. Ciekawe, jak zabrzmi to teraz, gdy przybyło mu ponad dwadzieścia lat. A muzykowi w takim wieku - jak podkreśla Stuhr - nie wypada uganiać się za młódką, która dopiero co skończyła konserwatorium...
Jak Jerzy Stuhr i jego "Kontrabasista" poradzili sobie z upływem czasu, można się będzie przekonać 20 października o 19.30 w Teatrze Polskim. Spektakl sprowadziło do Bielska-Białej Stowarzyszenie Kulturalne Sonata.