Gdy brakuje słów...(fragm.)
O tym, że oglądając prozę Dostojewskiego można się również bawić i śmiać, choć ten śmiech i zabawa nie mają nic wspólnego z beztroską, przekonali się chyba ci wrocławianie, którzy zdążyli już obejrzeć Krokodyla w Teatrze Kameralnym. Stary Teatr sięgnął po pierwszą powieść autora Zbrodni i kary zapowiadającą zaledwie narodziny pisarza, którego podziwiać będzie cały świat. Krakowianie zrealizowali Biednych ludzi. Autor adaptacji i reżyser, Tadeusz Bradecki skorzystał ze starego chwytu. Oglądamy „teatr w teatrze”, ale jakże zrobiony! Banalna miłosna historia Warwary Aleksiejewny Dobrosięłowej i Makarego Aleksiejewicza Diewuszkina jest pod wieloma względami prawdziwą perełką. A to, co robi Kazimierz Borowiec (Diewuszkin) można śmiało uznać za kreację. W wypadku tego aktora nie dziwi mnie to, że właśnie na małej scence „Piwnicy Świdnickiej” zdobywał przed laty nagrody na Festiwalach Teatrów Jednego Aktora. Role Diewuszkina, jak i Warwary (Magda Jarosz), są swego rodzaju monodramami, a w każdym razie rolami, w których partnerzy nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu. Do tej smutnej opowieści o miłości reżyser dodał dwóch Narratorów — Zapowiadaczy (Marek Litewka i Jacek Romanowski), którzy jak mogą starają się nas zabawić i rozśmieszyć. Trzeba powiedzieć, że udaje się im to znakomicie.
Bardzo dawno nie przeżyłem tylu teatralnych emocji jednego dnia. Do tego tak diametralnie różnych.