Kiedy salon zmienia się w rzeźnię
Już jutro w Teatrze Jaracza ostatnia w tym roku premiera. Jest to "Rewolucja zwierząt", czyli opowieść o tym, co mieszkańcy folwarku zwierzęcego zrobili najlepszego z odzyskaną wolnością. Jest to też pytanie o to, co z wolnością robimy my.
Skojarzenie "Rewolucji zwierząt" z "Folwarkiem zwierzęcym" George'a Orwella (1903-1950) jest jak najbardziej słuszne. Tyle że "Rewolucję" napisał Radosław Paczocha, jeden z najbardziej znanych młodych dramatopisarzy i scenarzystów. Sztukę wyreżyserował na Scenie Dużej Teatru Jaracza Giovanny Castellanos. Dlaczego do realizacji nie wybrał jednak Orwella, jednego z najprzenikliwszych obserwatorów współczesnego świata, tylko Paczochę?
- Bo chciałem opowiedzieć i przedstawić na scenie coś nowego, bardziej aktualnego niż antyutopia Orwella - odpowiada Castellanos. - Zobaczymy świat po rewolucji. Zwierzęta zdobyły wolność i Paczocha w swoim dramacie pyta, co z nią zrobiły.
Castellanos nie ukrywa, że "Rewolucja" nawiązuje do sytuacji w naszym kraju. - W Polsce wolność zawsze była bardzo ważna - tłumaczy reżyser. - Ale przez ostatnie kilkaset lat Polacy ją tracili, odzyskiwali, i tracili znowu. Teraz wydaje się, że nic już jej nie zagraża, że jest już pełna. Ale spójrzmy, co z nią robimy. Reżyser podkreśla, że "Rewolucja zwierząt" to sztuka o manipulacji i narodzinach totalitaryzmu. - Kiedy społeczeństwo sobie nie radzi ze zbyt skomplikowaną rzeczywistością, pojawia się ktoś, kto obiecuje, że będzie lepiej - wyjaśnia.
Zwierzętom po rewolucji żyje się dobrze. Pracują co prawda w pocie czoła, ale jest ciepła woda i prąd, jest praca i płaca, a nawet rozrywki. Jednak Wieprzek z Krzywym Ogonkiem (w tej roli Marcin Kiszluk) ma wątpliwości. Lekceważy nawet argumenty, że "za człowieka" było gorzej, bo zwierzęta były zjadane.
Kiedy w końcu Ogonek dochodzi do władzy, snuje wizje jeszcze bardziej świetlanej przyszłości z nieograniczonym dostępem do jedzenia. Po rewolucji roi sobie, że jest mesjaszem.
Warunkiem nadejścia jeszcze lepszych czasów jest potępienie przeszłości. I kiedy atmosfera się zagęszcza, nad scenę wjeżdżają zawieszone na hakach świńskie półtusze (wyglądają jak "żywe"). Salon zamienia się w rzeźnię. - To nieunikniony koniec nas wszystkich - mówi Castellanos.
Premiera "Rewolucji zwierząt" (a jest to polska prapremiera) odbędzie się już jutro. Autorem muzyki do spektaklu jest Marcin Rumiński. W przedstawieniu występują m.in. Aleksandra Kolan, Agnieszka Castellanos-Pawlak, Agnieszka Giza, Cezary Ilczyna, Alicja Kochańska, Dariusz Poleszak, Radosław Hebal. Zobaczymy również Irenę Telesz-Burczyk w roli Zawsze Milczącej Kury.
"Rewolucję" będzie można obejrzeć także w sylwestrowy wieczór, w Nowy Rok oraz przez cały styczeń. Również wstyczniu zobaczymy drugi (po "Męczennikach") tegoroczny dyplom studentów Studium Aktorskiego. Będą to "Stracone zachody miłości" Szekspira wreżyserii Iwo Vedrala.