Ostra dyskusja o dotację dla KTT. Poszło o 30 tys. zł
Gorącą dyskusję wywołała sprawa przekazania dotacji dla Kieleckiego Teatru Tańca. W efekcie dosyć zaskakująco PiS i Koalicja Obywatelska głosowały za jej zakończeniem.
Chodzi o dotację na przygotowanie premiery dwóch spektakli "Drewniany Książę" i "Cudowny Mandaryn" [na zdjęciu] do Muzyki Beli Bartoka. Były one prezentowane na Węgrzech, a kielecką premierę miały 24 listopada.
Sprawa wywołała kontrowersje już podczas środowego posiedzenia komisji finansów publicznych. Radni krytykowali, że decyzję o przyznaniu dotacji muszą podejmować po premierze.
To spektakl wyjątkowy
W czwartek Artur Sobolewski, dyrektor wydziału odpowiedzialnego za promocję w kieleckim magistracie, tłumaczył, że wniosek wpłynął 6 listopada. Podkreślał, że spektakl jest wyjątkowy, że promował Kielce podczas festiwalu w Miszkolcu w czerwcu, potem zapadła decyzja, żeby był prezentowany podczas Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, który w przyszłym roku będzie organizowany w Kielcach.
- Zostanie pokazany prezydentom Polski i Węgier - zapowiada Sobolewski.
Tłumaczy, że braki w budżecie KTT wynikają z wyższych niż pierwotnie szacowano kosztów wystawienia spektaklu "Alicja w krainie czarów" na Kadzielni. - To było pierwsze takie przedstawienie i nie wszystko dało się przewidzieć - mówi Sobolewski.
Kamil Suchański, przewodniczący rady miasta z Projektu Świętokrzyskie, dopytywał, czy normalną praktyką jest, że środki są wydawane przed ich przyznaniem.
Sobolewski odpowiadał, że to wyjątkowa sytuacja, a "strategiczna decyzja" o prezentacji przedstawienia obu prezydentom zapadła w połowie roku. Podjął ją Wojciech Lubawski po konsultacjach z kancelarią Andrzeja Dudy.
Suchański kontrował, że w takim razie był czas na wcześniejsze złożenie wniosku. Dopytywał, na co poszła roczna dotacja w wysokości 2,6 mln zł.
Elżbieta Pańtak, dyrektorka KTT, tłumaczyła, że roczna dotacja od miasta idzie na bieżącą działalność teatru: wynagrodzenia i koszty siedziby, media.
- Była umowa z prezydentem [Lubawskim - red.], że o środki na premiery będziemy się starać w ciągu roku. Prezydent często mówił: "Rób, a pieniądze się znajdą" i nigdy się nie zawiodłam - tłumaczyła Pańtak.
Długo tłumaczyła, że wszystkiego podczas produkcji nie da się przewidzieć. Wyliczała, że teatr zatrudnia 44 pracowników, szkoli 1,5 tys. młodzieży i m.in. organizuje festiwal tańca. - Przy 2,6 mln zł dotacji sami zarobiliśmy 1,7 mln zł - podkreślała.
Ostatni raz pieniądze będą przyznane w takim trybie
- A co jeżeli nie przekażemy tych pieniędzy, a premiera już się odbyła? - dopytywał Marcin Stępniewski, radny PiS.
Dyrektor Pańtak odpowiedziała, że "będzie szukała sponsora, albo nie weźmie wynagrodzenia".
- To nie jest biznes, pieniądze nie leżą na koncie. Nie występowałam wcześniej, bo obiecywałam prezydentowi, że najpierw będę sobie radziła sama - odpowiadała dyrektor Pańtak.
Gdy w kolejce do zabrania głosu było jeszcze kilku radnych, Agata Wojda z KO złożyła wniosek formalny o zakończenie dyskusji. - Kto miał zrozumieć, to zrozumiał. Pewnie macie państwo świadomość, że teatr zatrudnia osoby na etacie - mówiła Wojda.
Co ciekawe, Kamil Suchański chciał oddalić wniosek, ale radni szybko mu przypomnieli, że trzeba go przegłosować.
Podczas głosowania doszło do niezwykłej sytuacji - za zakończeniem dyskusji było 15 radnych, KO i PiS, a przeciw byli radni Projektu Świętokrzyskie i PiS.
Potem ogłoszono przerwę, po której radni PŚ tłumaczyli, dlaczego zagłosują za zmianami w budżecie i pieniędzmi m.in. dla KTT.
Kamil Suchański tłumaczył, że ostatni raz pieniądze będą przyznane w takim trybie, czyli po ich wydaniu. - Taką praktykę trzeba zakończyć. Mam nadzieję, że wszyscy dyrektorzy zrozumieli zasady, jakie będą panować - mówi Suchański.
Ostatecznie za przyjęciem poprawek i dotacją dla KTT byli wszyscy radni.