"Wariatów z nas zrobiono". Radna PiS ma pretensje do marszałka o bunt w instytucjach kultury
Radni sejmiku dolnośląskiego komentują stanowisko szefów instytucji kulturalnych: - To nielojalność, żeby lecieć z tym od razu do mediów. Wiedzą, że w budżecie województwa pieniądze są i zarząd nikomu nic nie zabrał.
Muzeum Narodowe, Dolnośląska Biblioteka Publiczna i Wrocławski Teatr Pantomimy zbuntowały się w ubiegłym tygodniu. Okazało się, że każdej z tych instytucji podległych marszałkowi, okrojono budżety na działalność.
A miały dostać więcej z puli 4 mln zł, którą władze regionu wycofały z dotacji dla Narodowego Forum Muzyki. Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej obiecano 500 tys. zł. - W listopadzie otrzymałem pisemne potwierdzenie, że taką kwotę otrzymamy. W grudniu poinformowano nas, że została bibliotece odebrana. - Bez uzasadnienia - mówił z rozmowie z "Wyborczą" jej dyrektor Andrzej Tyws i ostrzegał czytelników: - Wasze interesy są zagrożone.
Inni też podnieśli alert. Patryk Wild z Bezpartyjnych Samorządowców na sejmikowej komisji kultury ocenił dyrektorów instytucji kultury tak: -To nielojalność, żeby lecieć z tym od razu do mediów. Wiedzą, że w budżecie województwa pieniądze są i zarząd nikomu nic nie zabrał.
W grudniu na sesji radni sejmiku zdecydowali, by w budżecie na kulturę utworzyć rezerwę 6 mln zł, która ma być podzielona i przeznaczona m.in. na podwyżki płac dla pracowników teatrów, filharmonii i muzeów. Powstała ona, jak informował rzecznik marszałka Michał Nowakowski, "w oparciu o środki z niektórych instytucji kultury, w tym m.in. Teatru Pantomimy".
W środę inną wersję radnym podał Wojciech Biliński, dyrektor Departamentu Rozwoju Społecznego i Rynku Pracy: - Na tę rezerwę składają się 4 mln zł z NFM i 2 mln zł ze sprzedaży nieruchomości przy ul. Rataja w Legnicy.
Marcin Zawiła z klubu Koalicji Obywatelskiej słuchał tego z niedowierzaniem próbując zrozumieć, co się stało między listopadem i grudniem, kiedy kilku instytucjom kultury najpierw zagwarantowano dodatkowe pieniądze, a potem bez wyjaśniania je odebrano. - Czuję się wprowadzony w błąd - oświadczył.
"Stałam się czarną owcą, osobą niewiarygodną"
Wielkie pretensje do marszałka miała Małgorzata Calińska-Mayer z PiS. Ta sama, która chwaliła się Fb, że sejmik przyjął jej wniosek o utworzenie rezerwy na podwyżki: - Wariatów z nas zrobiono, bo wychodzi, że muzeum, teatrowi i bibliotece pieniądze zabrano.
Żaliła się, że jej obecności na spotkaniu zażądała regionalna sekcja kultury dolnośląskiej "Solidarności". Właśnie tam zobaczyła korespondencję z liczbami wysłaną do instytucji z Urzędu Marszałkowskiego. - Stałam się czarną owcą, osobą niewiarygodną i niedoinformowaną - żaliła się.
Kto dostał więcej, a kto mniej pieniędzy na działalność.Kto dostał więcej, a kto mniej pieniędzy na działalność. UMWD
Jak to się stało, że raz od marszałka szły pisma z większym budżetem, a później z okrojonym Michał Bobowiec, członek zarządu odpowiedzialny za kulturę w regionie tłumaczy: - W listopadzie wysłaliśmy pisma z informacjami jaki w poszczególnej instytucji planowany jest budżet. Ostateczna decyzja o jego kształcie należała do radnych i kiedy w grudniu przeszedł wniosek o utworzeniu rezerwy budżetowej w wysokości 6 mln zł, wysłaliśmy kolejne dokumenty z niższymi kwotami.
Stanisław Huskowski z Nowoczesnej Plus wie, kto jest winny: - Za to zamieszanie odpowiedzialni są radni, którzy władczo chcieli zaingerować w płace w instytucjach kultury. Taki sposób zarządzania jest absurdalny.
Dyrektorzy staną przed obliczem radnych i... poczują się lepiej
Już w grudniu do szefów muzeów, teatrów, filharmonii podległych marszałkowi, dotarła informacja, że będą wzywani na posiedzenia komisji kultury, by opowiedzieć o potrzebach finansowych swoich placówek. Do podziału jest przecież 6 mln zł.
Radni rozdysponować jednak ich nie mogą, bo to kompetencja władz Dolnego Śląska. Po co więc wzywać na przesłuchania dyrektorów? Calińska-Mayer: - Psychologicznie poczują się lepiej jak nam o wszystkim opowiedzą.
Nie wszyscy radni z komisji kultury będą brać w tym udział. Zapraszaniem szefów instytucji, ale także związkowców i może nawet pracowników, zajmie się trzyosobowa podkomisja w składzie Marcin Zawiła z KO jako jej przewodniczący, Małgorzata Calińska-Mayer i Andrzej Kredkowski z PiS. Więcej chętnych nie było.
Terminu pierwszych przesłuchań jeszcze nie ma. Ale radna PiS Teresa Zembik od razy wyszła z propozycją, by działalność muzeów, teatrów, filharmonii i wszystkich instytucji "przeanalizować pod kątem oszczędności". - W sensie kadrowym - wyjaśniała. - Na przykład pań, które czeszą na spektakle, czy mają pracę między spektaklami.