Zmienione akcenty
W 1981 roku w Operze w Dolnośląskiej Marek Weiss-Grzesiński wystawił Manekiny, pierwszą operę napisaną przez Zbigniewa Rudzińskiego w oparciu o prozę Brunona Schulza. Wkrótce po premierze, bardzo dobrze przyjętej przez publiczność i krytyków, zespół Roberta Satanowskiego (ówczesnego dyrektora teatru przy ulicy Świdnickiej) wyjechał z tym spektaklem do Rennes na Międzynarodowy Festiwal Współczesnego Teatru Muzycznego, gdzie Manekiny spotkały się z równie przychylnymi ocenami. Rok później sztuka trafiła na scenę Opery Narodowej i jest jednym z jej przebojów do dziś — grano ją tam już ponad 170 razy. Teraz, po 21 latach, Marek Weiss-Grzesiński realizuje drugą operę Zbigniewa Rudzińskiego — w piątek po raz pierwszy we Wrocławiu pokazana zostanie jego Antygona według słynnego dramatu Sofoklesa. Czy sztuka ta odniesie równie wielki sukces jak Manekiny?
Antygona to najbardziej znany utwór jednego z trzech, obok Ajschylosa i Eurypidesa, wielkich tragików starożytnych. Temat tego dzieła — konflikt władzy z obywatelem — mimo upływu czasu jest wciąż bardzo aktualny. Nic dziwnego więc, że twórcy operowi po dramat Sofoklesa sięgają nader chętnie i często — opracowywali go, między innymi, tacy kompozytorzy jak Feliks Mendelssohn-Bartholdy, Carl Orff i Arthur Honegger.
Zbigniew Rudziński jest pierwszym polskim autorem, który zdecydował się przerobić Antygonę na dzieło operowe. Zamówienie na ten spektakl złożył u niego dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej Stefan Sutkowski, by była gotowa na I Festiwal Współczesnych Oper Polskich, przygotowywany w październiku 2001 r. z okazji 40-lecia jego teatru. Po premierze krytycy nie kryli zachwytów. „Prapremiera «Antygony» Zbigniewa Rudzińskiego to wydarzenie nie tylko tego sezonu. To jedno z najciekawszych dzieł, jakie pojawiły się na polskich scenach w ostatnich kilkunastu latach — pisał dwa lata temu recenzent muzyczny Rzeczpospolitej. — Antygona jest potężnym dziełem, którego muzyczny rozmach rozsadza maleńką scenę stołecznego teatru”.
Tym, co różni Zbigniewa Rudzińskiego od innych kompozytorów, którzy brali na warsztat dzieło Sofoklesa, jest inne rozłożenie akcentów. W libretcie, które sam napisał, pozostał wierny treści dramatu, ale kiedy jego poprzednicy skupiali się na walce osamotnionej jednostki z bezduszną machiną władzy, on poddał analizie sylwetki bohaterów dramatu, przygląda się targającym nimi emocjom i namiętnościom.
Aktualność dzieła Sofoklesa we wrocławskiej inscenizacji podkreśla scenografia i kostiumy stworzone przez Małgorzatę Słoniowską. Reżyser postanowił bowiem przenieść akcję opery w czasy współczesne i spustoszone przez wojnę Teby zastąpił zgliszczami anonimowego miasta, choć uważny widz dostrzeże zapewne w głębi sceny ruiny wieżowca podobne do tych, które mogliśmy oglądać na zdjęciach i filmach z Nowego Jorku po pamiętnych wydarzeniach z 11 września 2001 r. — Muzyka w tym spektaklu jest współczesna, więc i scenografia musi być współczesna — stwierdza krótko Marek Weiss-Grzesiński.
W tytułowej roli wystąpi Dorota Dutkowska, w króla Kreona wcieli się Wiktor Gorelikow, Hajmona zagra Andrzej Kalinin, a siostrę Antygony Ismenę — Ewa Czermak. Kierownikiem muzycznym opery jest dyrygent Opery Dolnośląskiej Tomasz Szreder, a chór przygotowała Małgorzata Orawska.
Główni bohaterowie opery
Antygona (Dorota Dutkowska), córka Edypa i Jokasty, narzeczona Hajmona, syna króla Kreona, brata swej matki.
Wierna odwiecznym prawom boskim wie, że zmarły musi być pogrzebany, inaczej jego dusza nie wejdzie do krainy cieni i będzie się błąkała na pograniczu dwóch światów. Odważna i przekonana o słuszności swego postępowania decyduje się na złamanie zakazu Kreona, który nie pozwala chować zdrajcy, nie lękając się nawet kary śmierci. Jest pewna, że lud podziela jej zdanie, ale milczy, bojąc się władcy. Według niej władza nie może narzucać jedynie słusznych poglądów.
Kreon (Wiktor Gorelikow), brat Jokasty, ojciec Hajmona, narzeczonego Antygony.
Dumny, nie znosi sprzeciwu. Nie zamierza się wsłuchiwać w głos ludu ani się go radzić. Czuje się odpowiedzialny za kraj i boi się utraty autorytetu, bo — jego zdaniem — słaba władza grozi anarchią. Uważa, że dobro państwa trzeba przedkładać nad dobro rodziny. Sprawiedliwy — trudno uwolnić mu od odpowiedzialności Antygonę, bo mógłby zostać posądzony o stronniczość. Nie dopuszcza myśli, że nie ma racji i powinien cofnąć rozkaz. Nie ufa ludziom, sądzi, że łatwo ich przekupić. Ostatecznie potrafi przyznać się do błędu.