"Wyszedł z domu" - premiera
Premiera dramatu "Wyszedł z domu" Tadeusza Różewicza w Teatrze Polskim odbędzie się dziś wieczorem. Reżyseruje Marek Fiedor.
- Oczywiste i zarazem nieoczywiste - w ten sposób reżyser tłumaczy motywy, które kierowały nim przy wyborze tekstu. - "Wyszedł z domu" to sztuka polityczna, bogata także w inne znaczenia - mówi Fiedor. I dodaje, że choć akcja dramatu rozgrywa się w latach 60., on umieścił bohaterów Różewicza w realiach wolnej Polski. - Uznałem, że historyczny punkt widzenia nie wyczerpuje wszystkich możliwości tego utworu - opowiada. - Nie chciałbym wpisywać się w modny obecnie nurt napięć, budowanych wokół doniesień prasowych - mówi. - To nie jest opowieść o liderach, raczej o ludziach z politycznej trzeciej linii - twierdzi.
Centralną postacią w "Wyszedł z domu" jest Henryk, który pewnego dnia traci pamięć. W powrocie do rzeczywistości pomaga mu żona. W pewnym momencie mężczyzna dokonuje jednak innego wyboru. - Ucieka z domu, ale przede wszystkim ze świata, w którym żyje - zdradza reżyser.
- W tym sezonie postanowiliśmy powrócić do współczesnych dramaturgów, którzy na naszych oczach stali się klasykami - mówił na konferencji prasowej poprzedzającej premierę dyrektor Teatru Polskiego Paweł Szkotak. - Zaczęliśmy od "Krawca" Mrożka, teraz przyszła pora na Różewicza - dodał. A potem odczytał fragment listu nadesłanego przez autora dramatu. - Dawno nie byłem w teatrze i już zapomniałem, jak pisarz czuje się widząc na scenie własny tekst - napisał Różewicz. Nie będzie go na premierze. Być może przyjedzie na któryś z kolejnych spektakli.
W spektaklu grają: Zina Kerste (Ewa), Anna Walkowiak (Gizela), Filip Bobek (Beniamin), Piotr Kaźmierczak (Henryk) oraz Łukasz Pawłowski (Sierżant, Sanitariusz, Grubas). Scenografia: Monika Jaworowska. Muzyka: Tomasz Hynek. Projekcje: Mirek Kaczmarek.
"Wyszedł z domu" - premiera, Teatr Polski (ul. 27 Grudnia 8/10), piątek, godz. 19.30.