Scena czy ekran?
Jaki minął rok w dolnośląskich teatrach? Tekst jest krótką statystyką oraz subiektywną oceną tego, co autorowi udało się obejrzeć w czasie minionego roku. Za kryterium przyjąłem wyłącznie własne wrażenia wyniesione z teatrów. Nagrody, opinie, recenzje nie miały najmniejszego wpływu na moje podsumowanie - pisze Piotr Bodański w Tygodniku Wałbrzyskim.
Ilość odwiedzanych teatrów Dolnego Śląska - 7, liczba obejrzanych spektakli - 50, ilość przejechanych kilometrów - 7000, średnia cena biletu - 30 zł, najdroższy bilet - (w promocji) 100 zł ("Anioły w Ameryce"), najkrótszy spektakl - 50 min., najdłuższy spektakl- 5,5 godz., łączny czas spędzony w teatrach - ok. 100 godz.
Największy wysiłek - oglądanie spektaklu przez 2 godz. stojąc w wejściu.
Największa moja wpadka - przyjazd do Teatru Współczesnego we Wrocławiu godzinę za późno i wyjazd do Jeleniej Góry, gdzie zmieniono repertuar i wystawiano tytuł, który już widziałem.
Największe wyzwanie artystyczne - IV Międzynarodowy Festiwal Teatralny Dialog we Wrocławiu.
Trzy najlepsze spektakle - "Był sobie Polak, Polak,Polak i Diabeł" (Teatr Wałbrzyski), "Dziady Ekshumacja" (Teatr Polski), "Łemko" (Teatr Legnicki)
Trzy najsłabsze spektakle - "Kariera króla Ui" (Teatr Jeleniogórski), "Don Juan wraca z wojny" (Teatr Polski we Wrocławiu), "Oskar i Róża" (Teatr Wałbrzyski).
Największy niepokój - niezrozumiały pęd do rozbierania się na scenie mężczyzn.
Największe mile zaskoczenie - bardzo dobry dobór spektakli w ramach wałbrzyskich Fanaberii i wreszcie dobry spektakl w Wałbrzychu - "Był sobie Polak, Polak, Polak i Diabeł" [na zdjęciu].