Pół wieku, które znikło
Przez pół dnia próbowałem się dodzwonić do Igora Przegrodzkiego [na zdjęciu], bo zrobiło mi się trochę smutno.
W lutowym numerze teatralnego miesięcznika Foyer znalazłem wywiad ze wspomnianym Igorem Przegrodzkim pod efektownym tytułem: "Hocki-klocki, kto to jest Przegrodzki". Przeczytałem taki fragment rozmowy: IP: - Ja w ogóle odłożyłem życie na półkę. Cały okres wrocławski... F: - Zatem 50 lat, bo tyle pan był we wrocławskim teatrze. Można tak przekreślić pół wieku? IP: - I to bez trudu.
Pod koniec numeru redakcja zamieściła dość kuriozalną notę biograficzną wielokrotnego laureata Złotych Iglic przyznawanych przez czytelników naszej gazety:
"IGOR PRZEGRODZKI - ur. w 1926 roku, aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny i operowy, pedagog, dyrektor teatru. Od 1945 r. występował na scenach Wilna, Olsztyna, Torunia i Poznania. (...) Obecnie aktor Teatru Narodowego". Myślę, że aktorowi wolno "odłożyć na półkę" pół wieku, które spędził we Wrocławiu, ale już teatromani, którzy go podziwiali i kochali, mogą protestować, bo fakty są takie, że od 1949 roku Igor Przegrodzki był związany z wrocławskim Teatrem Polskim. Dalej jego nazwisko figuruje w obsadzie ostatniej sztuki, w której zagrał we Wrocławiu - "Wiśniowego sadu", choć to było cztery lata temu. A jego zdjęcie z tej właśnie sztuki otwiera stronę internetową wrocławskiej sceny, którą kiedyś Pan Igor nazywał swoim domem.
Będę dzwonił dalej, może uda mi się dowiedzieć, o co Igor Przegrodzki ma żal do Wrocławia...