Noc cudów
Pamięć o kulturze jest tym co ją tworzy. Naszą kulturę zdominowały przede wszystkim dwa elementy: kultura antyczna i chrześcijańska. l o tym jest właśnie Akropolis Stanisława Wyspiańskiego w inscenizacji Teatru Śląskiego. Andrzej Dopierała wcielił się w rolę poety.
Akropolis jest utworem szczególnym, w jakimś stopniu skumulowały się w tym dramacie doświadczenia poprzednich sztuk Stanisława Wyspiańskiego, a miał już za sobą m. in. Wesele, Wyzwolenie, Warszawiankę. Ale także był Akropolis niespełnionym marzeniem Wyspiańskiego jako architekta, plastyka czy może wizjonera. Wspólnie z W. Ekielskim około roku 1904 stworzył bowiem projekt przebudowy wzgórza wawelskiego, chcąc przekształcić je w Akropolis — pomnik dziejów i potęgi Polski. Pozostało jedynie słowo…
Wawel staje się owym symbolicznym Akropolis na jedną jedyną noc. Pobudza je do życia wyobraźnia twórcy. W katowickiej inscenizacji reżyser Bogdan Tosza wprowadza postać Poety (w tej roli Andrzej Dopierała) — alter ego Wyspiańskiego, który prowadzi publiczność poprzez wyśniony przez siebie świat. Świat, w którym wszystko jest możliwe, posągi ożywają, mieszają się wątki, sytuacje, postaci. Gdzie wszystko jest płynne i powtarzalne, bo to co tworzy naszą kulturę i nas samych niezależnie od miejsca i czasu w gruncie rzeczy jest niezmienne.
Ciągle fascynuje nas tajemnica zmartwychwstania, odkupienia, życia, śmierci. Nieustannie rządzi naszym postępowaniem miłość i władza. Szukamy istoty najwyższej dla siebie i w sobie. Dramat Wyspiańskiego, jeśli spojrzeć na niego w ten właśnie sposób staje się szalenie współczesnym traktatem. Należy też pamiętać, że pisał go dotknięty ciężką nieuleczalną chorobą, zapewne zdając sobie sprawę z nieuchronnie zbliżającego się końca.
Pogański wręcz tryumf życia postaci, które „zmartwychwstają” na jedną noc, z drugiej strony chrześcijańska tradycja.
Na jednym biegunie wódz, walka zbrojna o wyzwolenie, z drugiej — walka o rząd dusz. Każde z uczuć i postaw przybiera konkretną postać w Akropolis, mądrość i czas to w I akcie Tempus, w II Priam, i gra go ten sam aktor — Czesław Stopka.
Zasada płynnego przechodzenia postaci z jednej roli do drugiej dotyczy w zasadzie wszystkich bohaterów. Anna Kutynia gra zarówno pannę, jak i piękną Helenę, w III akcie Rachelę, by w ostatnim obrazie być Aurorą. Grzegorz Przybył jest Potockim, Hektorem, Jakubem, wreszcie Dawidem i Harfiarzem. Jest cały czas tą samą ideą, choć zmieniają się jego imiona i powłoka.
Katowicka inscenizacja zrealizowana w konwencji snu współgra doskonale z piękną scenografią autorstwa Aleksandry Semenowicz, anioły ze sceny Snu Jakuba wyśnił rzeźbiarz Antoni Toborowicz, muzyka Zygmunta Koniecznego spina wszystkie te sny w całość. I dopóki trwa, na Akropolisie toczy się życie.