Udany Pszczyński Weekend Teatralny
Ciepłe lipcowe wieczory, granatowe niebo z gwiazdami nad głową i wyzłocony światłem latarń rynek. W takiej scenerii odbywały się ostatnie spektakle tegorocznego Pszczyńskiego Weekendu Teatralnego (9-11.07).
Mimo dość późnej pory (ostatnie przedstawienia zaczynały się o 21.45), publiczności było więcej niż w ciągu dnia. Jeśli chodzi o pogodę, przeżywaliśmy deja vu. Podczas ubiegłorocznego debiutu tej imprezy pogoda była identyczna. W ciągu dnia żar lał się z nieba. Ten Weekend Teatralny miał poza tym konkurenta - mundial w RPA, i to ostatnie, decydujące mecze. Stąd rynkowa publiczność siedziała częściowo zwrócona twarzą do telewizora wystawionego w ogródku piwnym, częściowo w stronę aktorów.
Jedno drugiemu specjalnie chyba nie przeszkadzało. Aktorzy mieli mikroporty, akustyk z Pszczyńskiego Centrum Kultury podkręcał głos czasem nawet aż za bardzo. Poza tym teatr uliczny to co innego niż otulony aksamitami teatr stacjonarny. Ulica dodaje swoją atmosferę i nową, nieprzewidywalną jakość. Dlatego aktor w cylindrze podpalający krzesło, sztalugę i okno mógł wołać: Eviva larte! na tle okrzyków kibiców tylko raz. Ta sytuacja już się nigdy nie powtórzy.
Na 2. Pszczyński Weekend Teatralny, pod patronatem Polski Dziennika Zachodniego, złożyły się happeningi i etiudy, teatr ruchu, teatr kabaretowy, muzyczny oraz teatr ognia. Po starówce krążyła taksówka z Witkacowskimi postaciami, były inscenizacje dla dzieci (teatr Wielkie Koło z Będzina). Po raz drugi zawitały do Pszczyny Teatr Off Tatrzański, On Off i Cocktail z Krakowa oraz Ecce Homo z Kielc. Niezłe.
Pszczyńskim wkładem w 2. PWT była rowerownia Wojciecha Jakubca ze spektaklem Jordan i zespół III LO z zabawnym Zejściem do piekieł.