Operetka w 3 aktach; libretto: Rudolph Schanzer i Ernst Welisch.
Prapremiera: Berlin 20 III 1922.
Premiera polska: Warszawa 21 IX 1923.
Osoby: Markiza de Pompadour; król Ludwik XV; Rene, hrabia d'Estrades; Madeleine, jego żona; Belotte, pokojówka markizy; Josef Calicot, poeta; Maurepas, minister policji; Poulard, tajny agent; Prunier, właściciel gospody; Collin, kamerdyner markizy; Boucher; Tourelle; Poseł austriacki; Oficer straży; gryzetki, goście w gospodzie, towarzystwo dworskie, żołnierze, policjanci.
Akcja rozgrywa się w Paryżu, w połowie XVIII w.
Akt I. W piwnicach gospody "Żłobek dla muz" pamflecista Calicot wyśpiewuje swoje obelżywe kuplety, a wtóruje mu całe rozbawione towarzystwo. Właściciel gospody na próżno ucisza zebranych, obawiając się denuncjacji. Niebezpieczeństwo zażegnuje przybycie Renego. Ze swym przyjacielem Calicotem Reno nie widział się od dawna, odciąga więc poetę od pieśni, relacjonując mu własne koleje żywota. Rene hrabia d'Estrades zagrzebał się w wiejskiej posiadłości, poślubił ładną dziewczynę, Madeleine, uprawiał ziemię, orał, zbierał, lecz - znudziło go to doszczętnie. Rzucił więc wszystko, uciekł od żony, wrócił do Paryża i szaleje za wszystkie czasy. Chce się bawić! Nie zatrzymuje przyjaciela długo, biegnie do sali tanecznej.
Do gospody wchodzą dwie skromnie ubrane dziewczyny: to markiza Pompadour z pokojówką Belotte. I Pompadour uciekła - z dworskiego balu, aby tutaj, w przebraniu, szukać mocniejszych wrażeń. Markiza nie wie, że śledzi ją agent policji, Poulard, i wraz z ministrem policji, Maurepas, przybył tu jej śladem, naturalnie również incognito. Maurepas obiecuje sobie trzymać panią Pompadour w szachu; w obawie, by nie doniósł o jej eskapadach królowi, markiza działać będzie tak, jak zechce on, Maurepas. Na razie jeszcze go nie dostrzegła, wraz z Belotte zajęte są nowo poznanymi panami. Markiza tańczy z Renem, Belotte z Calicotem. Poeta chwali się autorstwem swych piosenek wyśmiewających Pompadour, Markiza tłumaczy Calicotowi, że Pompadour wcale nie jest taka zła i że w ogóle lepiej by zrobił, gdyby zaczął pisać canzony na zamówienie króla. Calicot ze wzgardą odrzuca taką propozycję.
A Rene? Zakochał się w Jeanne - takie imię podała mu markiza - i namawia ją na rendez-vous dziś w nocy. Markiza również miałaby na to ochotę, ale na razie musi sobie radzić z Maurepasem, który ujawnił się wreszcie i grozi jej raportem. Pompadour szybko przejmuje inicjatywę w swoje ręce. Robi z ministra o niczym nie wiedzącego durnia, tłumaczy, że przyszła tu, chcąc osobiście zdemaskować paszkwilantów naśmiewających się z niej i z króla. Wskazuje potajemnie Calicota i wydaje rozkaz, aby o północy urządzić w gospodzie obławą, aresztować wszystkich wywrotowców. O północy, czyli - za godzinę.
Potrzebuje tej godziny, aby ratować Renego. Póki jeszcze nie ma policji i wojska, stara się usunąć go z gospody, obiecuje spotkać się z nim późną nocą w domku za miastem. Rene, zdziwiony jej zachowaniem, nie chce odejść bez niej, a gdy wreszcie decyduje się - jest już za późno. Calicot śpiewa właśnie nowe, obelżywe kuplety o niedołęstwie króla i rządach pani Pompadour, gdy gospodę otacza policja. Minister Maurepas oddaje ukłon markizie, zdradzając jej incognito - ku zdumieniu Calicota i zatrzymanego przy wyjściu Renego. Rozgoryczeni mężczyźni intonują markizie prosto w twarz obraźliwą piosenkę. Maurepas rozkazuje natychmiast odstawić zuchwalców do Bastylii, pani Pompadour wyznacza im jednak inną karę: Calicota skazuje na... napisanie dla niej dworskiej canzony, Renego - na wzięcie w rekruty i wcielenie do jej przybocznego korpusu. Pragnie go mieć przy sobie.
Akt II. W buduarze madame Pompadour posłowie i magnaci na próżno starają się skupić na sobie jej uwagę. Markiza nie ma dzisiaj głowy do polityki; usłyszawszy dźwięk trąbek zwiastujących nadejście zmiany warty, odprawia wszystkich. Wśród żołnierzy przybocznego korpusu jest już Rene! Jemu markiza wyznacza nocną służbę pod drzwiami swej sypialni i - zatrzymuje go na chwilę, aby pouczyć o przyszłych obowiązkach. Rene domyśla się, w jaką służbę wzięła go markiza, i przepełniają go radosne nadzieje. Na razie odchodzi odebrawszy instrukcje. Kamerdyner melduje markizie przybycie hrabiny d'Estrades. Piękna Madeleine ma problemy rodzinne - opuścił ją mąż, którego kocha. Dlaczego przychodzi z tym właśnie do markizy? Przynosi list od nieżyjącego już ojca; przed śmiercią powiedział jej, aby w razie poważnych kłopotów zgłosiła się z tym pismem do madame Pompadour... Markiza czyta: to pisał jej ojciec; Madeleine jest jej naturalną siostrą! Przyrzeka jej pomoc; odnajdzie niesfornego męża, a tymczasem zatrzymuje Madeleine w pałacu: z pomocą Belotte przeistacza ją w prawdziwie dworską damę, jednocześnie zaś uczy postępowania z mężczyznami. Skoro już odnajdzie męża, musi przecież wiedzieć, jak go zatrzymać przy sobie.
Do pałacu przybywa także Calicot. Nie może poradzić sobie ze skleceniem dworskiej canzony; gotów ponieść każdą inną karę, byle nie pisać panegiryków. Zdaniem Belotte, po prostu gminny ubiór i prymitywne otoczenie nie pozwalają mu wczuć się w odpowiedni klimat pieśni. Jego więc również zatrzymują w pałacu i przebierają w dworski strój.
Nadchodzi pora nocnej warty. Zgodnie z rozkazem, oficer pozostawia w buduarze markizy Renego. Szczęśliwy chłopak skraca swą wartę rozmyślaniami o ukochanej. Tymczasem Maurepas i Poulard knują nową intrygę. Maurepas przysłany został przez króla, aby powiadomić markizę o wcześniejszym powrocie monarchy, który zakończył już łowy i jeszcze dziś w nocy zamierza odwiedzić madame Pompadour. Chytry minister, podejrzewając, iż markizę łączy coś z Calicotem - uratowała go przecież od śmierci! - postanawia nie przekazywać jej wieści od króla; niechże monarcha zaskoczy ją w czułym tete-a-tete z poetą! O słuszności domysłów upewnia go obecność Calicota w pałacu i jego dworski strój; stara się wyciągnąć od poety szczegóły jego stosunków z markizą, sugeruje więc sam otumanionemu wszystkimi zdarzeniami poecie, że "Pompadour na niego leci" i że znalazł się on tym samym w niewesołej sytuacji: ulegnie jej - każe ściąć go król, nie ulegnie - każe ściąć markiza. Tchórzliwy Calicot śpieszy do markizy, chcąc jakoś wyplątać się z kłopotów. Pompadour natychmiast orientuje się, że to Maurepas nabił mu głowę bzdurami; ponieważ jednak woli, aby minister posądzał ją raczej o romans z poetą niż z Renem, gra przed Calicotem komedię. Udaje zakochaną, upojoną nawet brzmieniem jego imienia: Józef ("Józiu, ach, Józiu...")
Belotte zajmuje się Renem. Daje mu szlafrok królewski, sama zaś przebiera się w jego mundur i staje zamiast niego na warcie. Pompadour wystawia jednak ukochanego na jeszcze jedną próbę cierpliwości; odsyła go do sypialni - przyjdzie tam za chwilę, przedtem musi jeszcze przejrzeć pilne i ważne akta; najpierw obowiązek - potem przyjemność. Pracę przerywa jej Madeleine. Chciała raz jeszcze podziękować siostrze za życzliwość. Przy okazji pokazuje medalion z portretem męża. Zaskoczona markiza rozpoznaje Renego - na moment ogarnia ją wściekłość, ale szybko opanowuje się: przyrzekła Madeleine zwrócić męża, więc go zwróci, chociaż będzie ją to wiele kosztowało. Rozkazuje osiodłać najdzikszego konia. Spędzi tę noc w siodle, by uspokoić wzburzenie, a Rene? Niech czeka zamknięty w sypialni, to ostudzi jego temperament.
Odchodzi wraz z Madeleine; powraca Calicot. Zdecydował, że napisze do markizy list pożegnalny i umknie z pałacu póki czas. Niestety już za późno; słychać myśliwskie fanfary i służba anonsuje powrót króla. Biedny Calicot kryje się w wielkiej skrzyni z aktami. Przybywa wraz ze świtą Ludwik XV. Poleca wezwać markizę, po krótkiej kolacji zamierza udać się do jej sypialni. Pompadour wzbrania mu tam wstępu, monarcha jednak nie słucha zakazu i... wyławia ubranego w jego własny szlafrok Renego. Każe go aresztować, rozmowę z markizą odkładając na jutrzejszy ranek. Podenerwowana markiza poleca, aby wyniesiono za królem wielką skrzynię z aktami; nie dowierza jej? Niech odtąd rządzi sam! "Niech wraca spraw państwowych ciąg z powrotem do królewskich rąk !"
A w skrzyni odjeżdża do gabinetu króla zamknięty wewnątrz Calicot...
Pompadour przyzywa oficera straży. Prosi, aby łagodnie traktowano więźnia, lecz żołnierz wyznaje w zmieszaniu, iż zgodnie z rozkazem króla więzień za godzinę ma zostać stracony.
Akt III. W gabinecie królewskim niezbyt rozgarnięty monarcha omawia z Maurepasem wydarzenia nocy. Maurepas, rad z powodzenia swej intrygi, podaje królowi do podpisania wyrok śmierci na Calicota, minister bowiem w dalszym ciągu jest przekonany, iż to poeta jest kochankiem markizy i że to jego złapano w jej sypialni. Wbiega wzburzona madame Pompadour, prosząc o łaskę dla więźnia. Szybko jednak orientuje się, iż król posądza ją o romans z Calicotem, a jednocześnie przypadkowo stwierdza obecność Calicota w skrzyni. Teraz - ona rusza do ataku. Calicot nie jest jej kochankiem, przeciwnie - jako paszkwilanta i prześmiewcę dworu ona sama uwięziła go i dostarczyła do królewskich rąk - co król łatwo sprawdza otworzywszy skrzynię. A zatrzymany w jej sypialni mężczyzna? Niech król sam spyta delikwenta, czy łączyło go coś z markizą. Król, który przestał już rozumieć cokolwiek, wychodzi, natomiast do Pompadour przybiega Belotte anonsując przybycie Madeleine. Belotte uwalnia poetę ze skrzyni, użalając się szczerze nad jego smutnym losem, lecz humor obojga poprawia się, gdy dostrzegają, iż król w roztargnieniu pomylił papiery: nie tylko nie podpisał wyroku śmierci na Calicota, ale przeciwnie - przyznał mu wysoką roczną pensję! Czyli dla nich - życie jest znowu piękne.
Pompadour sprowadza Madeleine i ukrywa hrabinę w sąsiednim pokoju. Przyrzeka już za chwilę zwrócić jej męża. Ukrywa także króla. Prosi, aby uważnie wysłuchał jej rozmowy ze sprowadzonym tu więźniem i sam stwierdził, czy markiza winna jest zdrady. Więzień to przecież mąż jej siostry, to dla niej ta cała intryga. Król schowany za parawanem wysłuchuje ostatniej rozmowy z Renem: słyszy, że jej spotkania z nim były komedią, zmierzały jedynie do przywrócenia go stęsknionej żonie. Markiza wzywa szczęśliwą Madeleine: niech się oboje pocałują na zgodę i wracają do domu.
Ta scena całkowicie przekonuje króla. Nie tylko o wierności, ale i o dobroci serca faworyty. Pompadour prosi wobec tego, aby pozwolił jej wyjechać do zameczku Bellevue ukoić skołatane nerwy. Monarcha naturalnie zgadza się, co więcej - dodaje jej eskortę: przystojnego oficera, na którego madame Pompadour niedwuznacznie, choć dyskretnie zwróciła już uwagę...
Na dwa lata przed przedwczesną śmiercią Leo Fall odniósł tą operetką jeszcze jeden duży sukces. Znaczenie utworu w jego dorobku i w całej historii gatunku interesująco charakteryzuje Bernard Grun, pisząc w swych "Dziejach operetki", że "Madame Pompadour" [...] jest pod względem tekstu, muzyki, stylu i krytycznej oceny epoki współczesnej mistrzowskim dziełem operetkowym. Libretto i teksty [...] odzwierciedlają więcej niż czasy ginącego już rokoka, więcej niż Paryż w dobie wielkiej rewolucji: w przesyconej erotyką atmosferze, w osobach dyplomatów i dworaków z Wersalu, gryzetkach i bywalcach piwnicznych knajpek [...] rozpoznajemy ze zgrozą apokaliptyczną wizję Berlina. Z dala tylko rozbrzmiewa w [...] partyturze głuchy odgłos przyszłych wybuchów. Poza tym wszystko jest tu wdziękiem, dowcipem, zabawą i - melodią" (przeł. M. Kurecka).
Do sukcesu berlińskiej premiery przyczyniła się znakomita kreacja Fritzi Massary. Melodie operetki stały się wielkimi przebojami (szczególnie zabawny duet "Józiu, ach, Józiu"). Również w Polsce "Madame Pompadour" kilkakrotnie wystawiano z dużym powodzeniem; najwybitniejszą polską odtwórczynią partii tytułowej była Kazimiera Niewiarowska, w roli Calicota upamiętnili się Redo, a później Sempoliński.
Libretto tłumaczył Kazimierz Wierzyński.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie